Tym razem sięgam do naszych wspomnień sprzed lat, gdy nasze dzieci rozpoczynały przygodę ze światem, a my postanowiliśmy pokazać im tę urokliwą, górzystą część naszego kraju.
Złośliwi górale powiadają, że łatwiej na szlaku spotkać Yeti, niż nieryczące i niemarudzące ceprowskie dziecko. Owszem tak bywa, gdy miłość do gór nie okaże się dziedziczna i potomek zachowuje gwałtowny dystans do urody szczytów wokoło. Przyczyn może być wiele. Wystarczy jednak spojrzeć na swojego przedszkolaka, by zrozumieć, że jak ma się metr dziesięć wzrostu, to o wiele bardziej fascynujące jest bezpośrednie otoczenie: kamyk pod stopami, biedronka na liściu, kałuża, niż najbardziej niesamowite panoramy Dolommitów w oddali. To po prostu kwestia skali i zasięgu percepcji małego turysty. Dlatego wyznajemy zasadę: mały człowiek, małe góry. I nie chodzi tu tylko o zasięg małych nóżek, wszak wiadomo,że są sytuacje, gdy bez dobrego nosidła ani rusz. Jest jednak taka część naszych gór, wprost stworzona dla dzieci: pełna bajkowych form skalnych, intrygujących kamiennych zaułków i tuneli, jaskiń stworzonych do zabawy w chowanego a wszystko to w Sudetach. Nie darmo producenci filmowi wybrali te fantastyczne plenery ekranizując „Opowieści z Narnii” po czeskiej stronie Sudetów. Myślę, że gdyby Peter Jackson wiedział o istnieniu Szczelińca, Błędnych Skał, Rudaw Janowickich czy czeskiego Andsprachu, to nie wiadomo,czy Shirer nie wybudowano by pod Kłodzkiem, a Frodo i Sam nie wędrowaliby w stronę Śnieżki.
Któregoś lata, na długo przed tym zanim Filip Springer rozsławił położoną w pobliżu Miedziankę i jej okolice świetną książką „Miedzianka. Historia znikania” zawitaliśmy w okolicę Janowic. Naszym celem był Rudawski Park Krajobrazowy, położony pomiędzy Bolkowem, Jelenią Górą, Kowarami a Kamienną Górą. To niewielkie skupisko ostańców skalnych stanowiących cześć Grzbietu Janowickiego jest idealne na jednodniową wędrówkę. Nie obfituje w duże przewyższenia, za to obfituje w malownicze formy skalne stanowiące Mekkę wspinaczy. Jadąc tu warto zwolnić w mijanych miejscowościach, by podziwiać ich interesującą zabudowę. W pobliskich Mysłakowicach można poczuć się jak w Tyrolu, a to za sprawą górali przesiedlonych tu przez Habsburgów z Zilertall w XIXw. Ich śladem jest tyrolska w charakterze zabudowa wsi i okolic. Podobny alpejski charakter ma też schronisko Szwajcarka, położone u stóp Góry Krzyżnej, najwyższego szczytu Gór Sokolich (aż całe 654m, serio ) Zostawiamy sobie schronisko i Sokoliki na deser, a tym razem naszym pierwszym celem, jest południowo-wschodnia cześć Parku i ok. 10 kilometrowa trasa wiodąca między innymi przez ruiny zamku Bolczów.
Zostawiamy samochód na leśnym parkingu na północny wschód od Karpników na Przełęczy Karpnickiej i kierujemy się niebieskim i zielonym szlakiem na południowy wschód. Droga prowadzi początkowo obrzeżem lasu, potem przez las dość szeroką droga służącą służbom leśnym. Po 30 minutach zielony szlak odbija w lewo, my podążamy dalej niebieskim. Z czasem szlak skręca w leśna ścieżkę i pomiędzy skały. Najpierw pojawiają się pomniejsze skały: min. Rylec, Fajka. Szlak ostro skręca w lewo – na północ. Na prawo od zakrętu znajduje się nieczynny kamieniołom Pieklisko, w którego wyrobisku utworzyło się niewielkie jeziorko. Ostrożnie z wychylaniem, się, bo wbrew pozorom jest tam dość głęboko. Dochodzimy do Starościńskich Skał – skalnego labiryntu ulokowanego na szczycie Lwiej Góry, gdzie przy dobrej pogodzie można spotkać licznych miłośników wspinaczki. Gdybyście kiedyś tu zabłądzili, to ilość lin i uprzęży rozsianych po okolicy upewni, was, gdzie jesteście. Dzieci mają frajdę wspinając się po ostańcach, albo wyszukując „kociołków” wypełnionych wodą. Jest jakiś fizjologiczny fenomen, w tym, że najbardziej umęczone wędrówką dziecko, które po płaskim nie zrobi już ani kroku, na widok kamienia, murka na który da się wspiąć, odzyskuje władzę w nogach i pomyka niczym kozica.
Po drugim śniadaniu spożytym na Lwiej Górze i napawaniu widokami wędrujemy dalej. Naszym oczom pojawia się strzelista skalna ściana, a właściwie brama spięta u szczytu wystrzępionym blokiem skalnym. Przecząc prawom grawitacji blok wisi nad szczeliną, wystawiając na próbę wiarę tych, którzy postanowili się sfotografować poniżej. I my mamy tu swoją chwilę dla papparazich. Dalsza wędrówka trochę się nam przedłuża, bo po pół godzinie okazuje się, że jedyny, unikatowy , „niczynniezastępowalny” kijek, z którym dzielny pięciolatek zdobył samodzielnie Śnieżkę kilka dni wcześniej, właśnie został przy Skalnym Moście i trzeba się cofnąć. Pamiętajcie, planując wycieczkę uwzględnijcie rezerwę czasową na odnalezienie zagubionego na szlaku misia, piesia, jedynego w swoim rodzaju kamyka czy patysia. Po drodze trafiamy na kolejne malownicze grupy skalne min. Piec i wiele innych, których nazw nie znamy lub nie spamiętamy, a którym nadajemy własne nazwy. Po dłuższej chwili docieramy do Skalnych Bram. W pobliżu trafiamy na czarny szlak łącznikowy, który prowadzi do zamku Bolczów. Po ok. 15 min dochodzimy do dobrze zachowanych ruin.
Ta unikatowa warownia, której cześć murów stanowią naturalne granitowe skały powstała w XIV w. za sprawą księcia Bolka II. Swego czasu miał być on (zamek nie Bolek) siedzibą miejscowych rozbójników – raubriterów, którzy dawali się we znaki okolicznym mieszkańcom, podróżnym i kupcom zmierzającym do Kowar czy Janowic. Później zamek podupadł w kolejnych zawieruchach dziejowych. Ponad sto lat temu został częściowo odrestaurowany i urządzono w nim gospodę,a potem schronisko. Obecnie, nie ma tam żadnej bazy turystycznej, ale można go zwiedzać, wstęp wolny. Opowieść o zbójnikach rozpala wyobraźnię „młodzieży” i snują plany objęcia zamku we władanie i kontynuowanie rozbójniczej tradycji. Widząc ich „plany zawodowe” kończymy popas i zarządzamy powrót. Tym razem idziemy na zachód szlakiem zielonym, którym zataczając pętle docieramy do parkingu na Przełęczy Karpnickiej. By odwiedzić Sokoliki należy z tegoż parkingu udać się w lewo- na północny zachód. Tu napotkamy wspomniane schronisko, za nim szlak poprowadzi nas na Krzyżną Górę. W jej zboczu wykuto skalne stopnie, prowadzące na platformę widokową. Naszym oczom ukazuje się rozległa panorama Karkonoszy z charakterystycznym stożkiem Śnieżki. U podnóża znajdują się ruiny zamku Sokolec. Dalej szlak prowadzi przez Husyckie Skały na Sokolik Duży. Krótka wspinaczka i znów w nagrodę rozległe widoki okolicy. Jak na jeden dzień dzieci mają dość wrażeń i zasypiają w samochodzie, a nam się marzy chłodne piwo z nieistniejącego browaru Miedzianka, o którym tak obrazowo napiszę później Springer.