„Włóczykij obudził się w swoim namiocie i poczuł, że nadeszła jesień i czas ruszać w drogę. Taki wymarsz zawsze jest nagły. …temu, kto odchodzi, zależy na każdej minucie…w biegu zarzucając plecak… jest już w drodze, raptem spokojny niczym wędrujące drzewo, na którym nie rusza się ani jeden liść.” (T. Janson)
Tak, to prawda – jesień to wbrew pozorom, bardzo dobra pora na podróże. Świst wiatru i bębnienie deszczu są równie dobrym akompaniamentem do wędrówek, co wiosenny świergot ptaków. Wreszcie ma się całe plaże dla siebie, przyroda ujawnia swe surowe piękno, a tłum turystów nie przysłania pięknych widoków. Jeśli jednak chwilowo nie nęci nas spacer w deszczu, to równie dobrze, można jesienią planować kolejne wojaże lub przy ciepłym trunku oddawać się wspomnieniom o tych minionych. Jeśli to właśnie lubicie robić w listopadzie, to świetnie trafiliście.
Witajcie na naszym blogu o naszych małych i większych podróżach z dziećmi.
Blogu, który zrodził się z naszej ciekawości świata i którym chcemy w was tę ciekawość rozbudzić. Blogu dla tych, którzy mimo obrośnięcia rodziną, pracą na etat, kredytami, jak tytułowi hatifnaci, wciąż czują tę nutkę niepokoju, która wyrywa ich z ciepłych kapci i domowego zacisza. Dla tych, którzy może nie rzucą się pieszo przez pustynię Gobi, ale którzy umarliby z nudów nad hotelowym basenem all inclusive. Od kilkunastu lat podróżujemy wspólnie z naszymi synami. Jeśli chcecie wiedzieć coś więcej o nas, albo zobaczyć jak wyglądały początki zapraszam tu Trochę o nas
Skąd ten pomysł, by podzielić się naszymi doświadczeniami? Nie sztuką jest podróżować, gdy ma się dwadzieścia – , trzydzieści – parę lat i u boku kogoś w podobnym wieku, równie świadomego celu podróży. Kogoś, kto nie będzie chciał co pół godziny siku, batonika, i jojczył „nudzem się” już po 20 minutach wędrówki. Ale skąd wiedzieć, że szlak, który dał radę przejść wysportowany miłośnik gór, zaprawiona w bojach dorosła rowerzystka, da radę pokonać kilkulatek, nie nadwyrężając przy tym swojej i naszej wytrzymałości? Wszystkie opisywane w tym blogu „wyprawy” przebyliśmy sami z naszymi dziećmi, kiedy miały ok. roku, dwa latka, 10 i więcej. Zawsze próbujemy odkryć coś intrygującego, coś obok, co nie znalazło się w reklamowym folderze. Podróżujemy na swój własny sposób, by trafić do miejsc, których nigdy być może nie odwiedzi wasz sąsiad czy szwagier z biurem podróży. We własnym rytmie, by zarówno my jak i chłopcy czerpali z tych wyjazdów przyjemność i inspirację do kolejnych podróży.
To będzie blog nietypowy. Nie spodziewajcie się relacji z kolejnych wycieczek ułożonych chronologicznie. Czasem napiszemy o czymś, co miało miejsce kilka tygodni temu, czasem powrócimy do tych sprzed wielu lat. Czasem o tych wielotygodniowych, czasem o tych na jeden dzień. Odbytych rowerem, samochodem, pieszo czy pod żaglami. Będzie o górach, równinach, o morzu, o Polsce, o Północy i Południu…
Na początek zapraszamy was do odbycia z nami naszej „Bałkańskiej Włóczęgi” , a potem może Góry Stołowe, może Bornholm, a może wpadniemy w Depresję? Zobaczymy…
Jeśli da to komuś natchnienie do marzeń o podróżach, to może zrobi kolejny krok…
…ale uważajcie, bo jak mawiał Bilbo: „to ryzykowna sprawa wychodzić z domu, uważaj na nogi, bo nie wiadomo, dokąd Cię poniosą”